Czekając na… Zarost

Od dzieciństwa przez całe życie przechodzimy przez różne fazy, etapy, tak zwane inicjacje. Każdy z nich jest ważny, każdy zapisujemy sobie jeśli nie na kartce, to umownie, w głowie. Na wiele z nich jesteśmy przygotowani, uprzedzeni, że ten etap nastąpi – bo następował dla innych, od “zawsze”. Na wiele z nich próbujemy się przygotować. Szczególnym momentem w życiu każdego młodego człowieka są te wydarzenia, gdy przekraczają oni granice tak zwanej dorosłości. Te momenty przebiegają zarówno podobnie, jak i bardzo różnie, w zależności od sytuacji, a także płci. Niezależnie jednak od tego, jak ten proces przebiega, po latach wspominamy go z rozrzewnieniem i, na ogół, uśmiechem na twarzy. A także z pewnym smutkiem, wynikającym ze świadomości, że ten moment, czas, już nigdy nie wróci. Takim momentem jest ten, gdy na naszej twarzy pojawi się długo oczekiwany, wymarzony pierwszy zarost.

Pierwszy zarost – i co dalej?

Niestety nie zawsze jesteśmy w stanie przewidzieć, kiedy ten etap nastąpi. Niektórzy dojrzewają szybciej, inni później, z reguły jest to uzależnione od genów. Prędzej czy później jednak następuje to zawsze, co może stanowić pewne pocieszenie – dla tych, którzy nie mogą się doczekać tego, aż na ich twarzy pojawi się pierwszy zarost. Wyobraźmy sobie jednak, że ten zarost w końcu się pojawia. Co teraz? Jak powinny zmienić się nasze codzienne zabiegi pielęgnacyjne związane z ową fizyczną zmianą?
Fakt, że mamy zarost jest dowodem na to, że z chłopców staliśmy się mężczyznami. Co prawda wciąż bardzo młodymi mężczyznami, lecz jednak mężczyznami, a nie – już – dziećmi. Niezależnie od tego, co mówi nasza oficjalna metryka. A zatem, w związku z przekroczeniem tej granicy, powinniśmy zacząć traktować naszą cerę “po męsku”. Nie oznacza to jednak wcale, że od tej pory mamy traktować naszą cerę brutalnie. Wręcz przeciwnie – mam y traktować ją szczególnie delikatnie a przy tym odpowiedzialnie, czyli świadomie dobierając kosmetyki.